UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

niedziela, 11 listopada 2012

XXXVIII

Statki były trzy. Przypominały, zdaniem Osipa Zajczika, "tarakany s naganami w miesto nog", nie posiadały żadnych oznaczeń i nie kwapiły się do bliższej znajomości.
- One się na nas gapią. - mruknęła Weronika, która na rozkaz Lilianny zastąpiła Milcza przy sterach. Potem zaczęła obgryzać nerwowo paznokcie, póki siedzący obok Majcher nie trzepnął jej karcąco po łapie.
- A niech się gapią ile chcą, dużo i tak nie zobaczą. Inga, łącz z tymi typami. - poleciła kapitan Zakrzewska, zasiadając godnie i wygodnie w fotelu dowodzenia. Na jej kolanach zaraz ulokowała się Gizia i zaczęła myć pyszczek. Inga zaczęła manipulować przełącznikami, aż ekran pojaśniał i ukazała się na nim jakaś wcale poczciwa, łaciata i włochata gęba. Na ekranie pomocniczym widać było statki w idealnie trójkątnym szyku.
- Tu kapitan Meilix, talaxiańska straż śledcza - przedstawiła się gęba - Nie znamy waszej specyfikacji, czy moglibyście się przedstawić?
- Kuźwa, jaki grzeczny.
- nie wytrzymał Józek Stelmach, wiercąc się jednocześnie przy konsoli maszynowni, jakby coś go gryzło po plecach.
- PSS Hermasz, Gwiezdna Flota Federacji Planet - odpowiedziała Meilixowi kapitan Zakrzewska, ukradkiem pokazując Stelmachowi zwiniętą pięść - Z Ziemi. Wy tu za ochroniarzy jesteście czy co? Mogliśmy naruszyć waszą przestrzeń, przyznaję, ale to niechcąco.
- Z Ziemi? Pani jest Kathryn Janeway?
- A uchowaj Boże... Lilianna Zakrzewska, do usług. A wy szukać Janeway? Mogę wiedzieć, z jakiego paragrafu?
- Hę?
- No, za co. Kradzież, rozbój, zaśmiecanie kosmosu, nieobyczajne zachowanie w miejscu publicznym...?
- Nie. To znaczy... nie chodzi nam o kapitan Janeway, tylko o jednego z członków jej załogi.
- Narozrabiał?
- Można tak to ująć.
- Nie wiem, czy macie jurysdykcję w stosunku do Ziemian.
- Kiedy to Talaxianin, jak my! Nazywa się Neelix. Przyłączył się do załogi USS Voyager i dlatego nie mogliśmy go wytropić.
- A co wam zrobił, że go szukacie?

Talaxiański kapitan chciał odpowiedzieć, ale nie zdążył. Zza "pleców" jego formacji wynurzył się nagle jeszcze jeden statek, dużo większy i zdecydowanie wrogo nastawiony. Swoje stanowisko określił jasno, rozpoczynając bez ostrzeżenia ostrzał talaxiańskich okrętów. Na Hermasza nie zwrócił uwagi. Kapitan Meilix znikł z ekranu i słychać było, jak spanikowanym głosem wydaje rozkazy podniesienia osłon.
- Krucafuks, a to trepy kosmiczne! - wściekł się Majcher - Przygrzejemy im , Lil... to znaczy pani kapitan?
- Też pytanie
- Lilianna włączyła kanał łączności -=/\= Uwaga wieżyczka, jest tam kto?!
- =/\= Ja jestem, a bo co?
- odezwał się z głośnika głos T'engi.
- =/\= A Zajczik gdzie?
- =/\= Poszedł do kibla, ale to już będą ze dwie godziny...
- =/\= Czyli albo dostał monstrualnej sraczki, albo zrobił sobie wakacje. Hermasz, zlokalizuj Zajczika!

Głośnik zaskrzypiał, potem chrząknął, potem odparł z zażenowaniem:
- Osip Zajczik jest ze swą żoną... i wolałbym im nie przeszkadzać...
- Takie buty? Dobra, prokreacja rzecz święta. Krzysiek, zostaw stery i leć do wieżyczki. Przyślij nam tu Sławka albo Aśkę Kubicę
- tutaj kapitan nastroiła głos na ton marsowy i wrzasnęła do mikrofonu - =/\= Do całej załogi: czerwony alarm! Wszyscy na stanowiska! Snajperzy do wieżyczki! Obroną tymczasowo pokieruje porucznik Majcher!
I dodała normalnym już głosem:
- Inga, łącz z tymi bandytami.
Panna Lausch posłusznie przebiegła palcami po kontrolkach, po czym zameldowała:
- Kanał łączności otwarty, pani kapitan.
Jeszcze nie skończyła, gdy widoczny na ekranie osobnik o wyjątkowo nienachalnej urodzie warknął:
- Zjeżdżajcie, to was nie dotyczy.
Lilanna odkaszlnęła i powiedziała do mikrofonu łączności:
- Nie da się zrobić, panie ładny. Nie skończyłam jeszcze wymiany uprzejmości z kapitanem Meilixem, a wy się wtranżalacie bez zaproszenia i przerywacie rozmowę? Za brak tak zwanego towarzyskiego alibi zmuszeni jesteśmy dać wam fangę w nos, czyli przyłączyć się do tej wymiany zdań.
=/\= Krzysiek, lu! Anawa!

Porucznik Majcher nie czekał na powtórzenie rozkazu, tylko wygarnął z działka fazerowego, trafiając agresorów w prawą burtę. T'enga zawtórowała mu, posyłając duży ładunek w część rufową. Krążownik zakręcił się wokół własnej osi, po czym odpowiedział , trafiając w przednią osłonę Hermasza.
- Deflektor trzyma! - zameldował Stelmach.
- Dodatkowe wzmocnienie - nakazała kapitan. Jak zdążyła się zorientować, Talaxianie mieli wyjątkowo marne uzbrojenie, natomiast ich przeciwnicy dysponowali nie gorszymi działami niż Hermasz. Starcie zapowiadało się bardzo ciekawie.