UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

niedziela, 30 czerwca 2013

LI.

Laboratoria naukowe na obu statkach pracowały pełną parą, przerzucając się otrzymanymi wynikami, a na wszystkich kanałach łączności szły – również pełną parą - plotki. Mimo niemożliwości fizycznego zbliżenia obu statków łączność działała świetnie, a załoga Voyagera była spragniona kontaktu ze światem. Z pewnym trudem przyszło im wytłumaczyć, że Hermasz nie pochodzi z ich czasów i nikt na nim nie zna Benjamina Sisko czy stacji DS9. A gdy Lilianna Zakrzewska usłyszała, że USS Enterprise podróżuje obecnie pod dowództwem kapitana Picarda, wypowiedziała się na ten temat bardzo nieładnie i dopiero seria zdjęć przekonała ją, że to inny Enterprise. Nie przestała jednak uważać tego za nadużycie.
– A co się, u Boga Ojca, stało z tym wesołkiem Kirkiem? – zapytała.
– Zginął podczas bardzo dziwnego zdarzenia – odpowiedziała jej Kathryn Janeway – Jak zwykle ratował świat.
– Hm, no tak. Wieczne mu odpoczywanie, łobuzowi. Za każdą spódniczką latał, ale mnie to kurna, nawet uszczypać nie próbował, gdy był na Hermaszu.
– A był?!

Lilianna opowiedziała Janeway historię pobytu kapitana Kirka i Spocka na jej statku, a zrobiła to z takim humorem, że Kathryn niemal turlała się ze śmiechu. Mimo początkowych obiekcji szybko polubiła małą Polkę za jej nieskrępowaną wesołość i ostry języczek. Świetnie im się rozmawiało. Nie były jedyną taką parą – Keras, dowiedziawszy się o obecności B’Elanny na pokładzie Voyagera, połączyła się z maszynownią i przez ponad dwie godziny obie kobiety wykłócały się po klingońsku tak, że o mało nie przegrzały łącza, a Vorik, mający akurat służbę, uciekł na korytarz.
– Dlaczego Klingoni nie mogą rozmawiać normalnie, jak wszyscy, tylko wrzeszczą jakby się paliło? – spytał bezradnie Tuvoka, przechodzącego z oddziałem ochrony. Ten popatrzył na pobratymca zimno.
Zdawało mi się, że sposób bycia pani Torres podoba się panu – powiedział – Walczył pan o jej względy tak, że aż wylądował pan w ambulatorium z połamanymi żebrami.
Vorik machnął niecierpliwie ręką.
– W stanie plak-tow nie myśli się logicznie.
– Proszę wracać do maszynowni i nie udawać takiego delikatnego.

Zgnębiony Wolkanin uczynił, co mu kazano, przy czym odnotował z pewną goryczą, że zagadana aż po czoło B’Elanna nawet nie zauważyła jego nieobecności.
Ponieważ inni członkowie załogi Voyagera też chcieli pogadać z kimś spoza ich podwórka, w efekcie przeciążyli po kilku godzinach łącza i trzeba było przerwać miła rozrywkę celem dokonania niezbędnych napraw.
– Uprzedzałam, że tak się stanie. – oświadczyła z satysfakcją 7of9, po czym wzięła się do naprawiania aparatury, w czym pomagał jej dzielnie chorąży Kim, wybudzony przez Doktora. Kapitan Janeway miała pewne wątpliwości, czy nie zaszkodzi to chłopcu, ale Doktor był dobrej myśli.
– Jak usłyszy, że nas znaleziono, od razu się lepiej poczuje.
Okazało się, że miał rację. Obudzony ze śpiączki Kim wysłuchał najnowszych wieści, wydał okrzyk radości i pobiegł pomagać Seven. Przy czym ręce tak mu się trzęsły z podniecenia, że bardziej zawadzał niż pomagał, ale była drona Borg okazała mu nadzwyczajną jak na nią wyrozumiałość. Nowe okoliczności wywarły wrażenie i na niej, choć nie była szczególnie zainteresowana kontaktami z Hermaszem. To jednak zmieniło się już wkrótce, gdy udało się jej podłączyć nowe ogniwa i nawiązać kontakt z głównym komputerem drugiego statku.
– What ship? – spytała stereotypowo, gdy zamigotał na konsoli sygnał połączenia.
– Ślepaś panna? – padła nieoczekiwana odpowiedź – Spójrz na dziób, to się dowiesz.
– Co?
– zdumienie 7of9 nie miało granic. Odruchowo rozejrzała się za lusterkiem.
– Nie na swój dziób, pasmanterio umysłowa, na mój – zazgrzytał głos z odbiornika – Nazwę mam wymalowaną na spodku.
Kim usłużnie zrobił zbliżenie.
H-E-R-M-A-S-Z – przeliterowała Seven – No dobrze, ale specyfikacja...?
– Rasowany NX 05
– odparł przepity bas – Duma i radość polskiej floty gwiezdnej. Co tam, mów mi Herm, laleczko. A ty coś za jedna?
– 7of9. – mruknęła Borg, gubiąc się w domysłach, kto i po co skonstruował taki komputer – Jak to: polskiej floty? Nie słyszałam o takiej planecie ani kolonii.
– Jakiej planecie, jakiej kolonii? Polska to państwo na Ziemi!
– Tym bardziej nic o nim nie wiem. Nigdy nie byłam na Ziemi.
– Wszystko przed tobą, laleczko, jak tylko wyciągniemy tę waszą pułapkę na szczury w tego lejka. Pracujemy nad tym. Mam nadzieję, że wy też.
– Oczywiście!
– To i git. Najlepiej jest gdy wszyscy pracują dla wszystkich. Murarz domy murujeeee, kraaaawiec szyje ubraniaaaa. Ale jaaaakby to roooobił, gdyby nie miaaaał mieszkaniaaaa?

Ostatnie słowa Hermasz zaśpiewał tak fałszywym falsetem, że Kim, muzykalny człowiek, odruchowo zatkał uszy i wzniósł oczy ku sklepieniu pomieszczenia łączności. Seven, która nie miała zmysłu muzycznego, nie odczuła tego w tak przykry sposób, ale mimo to zacisnęła swe kuszące usta z dezaprobatą.
– Hermasz, czy ty na pewno jesteś komputerem?
– Najbardziej elektronicznym pod każdym ze słońc, laleczko. A bo co?
– Twój program wydaje mi się dziwny.
– Eksperymentalny program doktora Daystroma, bazujący na engramach ludzkiego mózgu.
– Został zakazany siedemdziesiąt lat temu!
– Ale jak mnie montowali, to jeszcze nie był.
– Żałuję.
– Och! Jestem dotknięty. No to hasta la vista, baby i co złego, to nie ja.

Wyraźnie obrażony Hermasz zerwał połączenie. Chorąży Kim spojrzał na Seven błędnym wzrokiem, ale ta wzruszyła tylko ramionami.
– Proszę wrócić do swej pracy – zarządziła sucho – Nic się nie stało.
– Skoro pani tak mówi...

Tymczasem na mostek Hermasza wkroczył ziewający i skacowany Karol Michałow. Chwilę stał, drapiąc się w różne części ciała, aż wreszcie zainteresowały go serie liczb na głównym ekranie. Zdjął z ramienia Vuvu i umieścił go troskliwie na fotelu dowodzenia, po czym podszedł do głównego panelu.
– I co? – spytał między dwoma ziewnięciami – Łączność przywrócona?
– Jeden kanał
– odpowiedział mu Hermasz – Przed chwilą rozmawiałem z czlonkiem załogi Voyagera. Okropna baba, ale żebyś ty, kochaneczku, zobaczył jak jest zbudowana! Święty Elektrycy!
– Co ty mówisz, Hermuś, pokaż.

Komputer wyświetlił usłużnie na głównym ekranie obraz 7of9. Michałow gwizdnął przeciągle.
– Ale szprycha! A te ozdóbki to co, biżuteria?
– Nie, według skanu implanty Borg.
– Borg?!
– Tak, ale poza tym to normalna kobieta.
– Normalna? Jest boska!

Michałow roześmiał się i podszedł do konsoli łączności.
– Gdyby tu była moja ślubna, obaj usłyszelibyśmy takie tureckie kazanie, że odbijałoby się nam jeszcze po tygodniu – powiedział – No dobra, sprawdźmy, co tutaj szwankuje. Bo obwody po stronie maszynowni już działają jak złoto.
I wziął się do roboty, podczas gdy Hermasz gwizdał sobie „Andrusowskie tango” przez głośnik, a Vuvu pochrapywał i popiskiwał sennie, zwinięty w kłębek na miejscu dowódcy statku.