UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

piątek, 25 lipca 2014

LXXI


Podczas gdy kapitan Picard, Deanna Troi i Worf próbowali dokonać jakiegoś rozpoznania w mesie, Datę diabli ponieśli do maszynowni. Gdy tam wszedł, trafił akurat na bardzo ciekawą scenę: cały personel stał wyprężony na baczność, a główny inżynier, trzymając na lewym ręku kardassjańskiego nornika w niebieskiej obróżce, prawą pięścią potrząsał im przed nosami.
– Co to ma znaczyć, rwał wasza nać?! – ryczał – Wszystko miało być gotowe godzinę temu, a tu bajzel jak był, tak jest! Naprawa reaktora antymaterii to poważna sprawa, nie żadne świniobicie, wy łby kapuściane!!! Gdzie harmonogram robót?!
– Vuvu zjadł.-
pisnęła dość wysoka, ale chuda jak szczapa szatynka z plakietką “DYREKTOR WSZYSTKIEGO SWOJEGO” przypiętą do kombinezonu. Inżynier przyskoczył do niej, zamachnął się pięścią i z trudem wyhamował.
– Ma ona szczęście dzisiaj, że jest kobieta – wycedził przez zęby – Żeby zwalać winę na moje maleństwo...!
Chciał mówić dalej, ale w tym momencie obejrzał się i zobaczył niespodziewanego gościa.
– Co do k*wy nędzy osoba tu robi?!!! – wrzasnął – Tu nie wolno bez pozwolenia włazić jak nie przymierzając do jakiejś obesranej obory! Bez mojego pozwolenia, jasne?!!!
Data spojrzał na niego, unosząc brwi.
– Proszę wybaczyć, nie jestem osobą, tylko androidem – odpowiedział spokojnie – Komandor Data, miło mi.
Karol Michałow wytrzeszczył na niego oczy. Po chwili puścił vole’a na podłogę i podszedł bliżej.
– Co takiego? Robot komandor, czy ja dobrze zrozumiałem?
– Nie jestem robotem, panie inżynierze, tylko androidem. Myślę samodzielnie i zostałem sądownie uznany za istotę, nie rzecz która może do kogoś należeć.
- mI dowodzisz ludźmi?
- Jeśli zachodzi taka potrzeba, to tak.

Vuvu podrapał się jedną z sześciu łapek za uchem, podreptał do niespodziewanego gościa i zaczął uważnie obwąchiwać jego lewy but. Widać było, że jest bardzo zdezorientowany i nie wie, z czym ma do czynienia. Tymczasem Michałow obszedł Datę dookoła i na koniec pokiwał głową z politowaniem.
– No proszę. Głupie kilkadziesiąt lat mnie nie ma i już całej Flocie palma odbija. Zabrakło ludzi na stanowiska oficerskie czy jak?
– O ile mi wiadomo, nie zabrakło.
– Dlaczego więc jesteś komandorem, a nie odkurzaczem?
– Ponieważ skonstruowano mnie na potrzeby służby. Później niejednokrotnie miałem okazję udowodnić swoją przydatność i kompetencję.

Inżynier potrząsnął głową.
– Nadal nic nie rozumiem. Hermasz też jest przydatny i kompetentny, a nikt nie nadaje mu stopni oficerskich.
– A może ktoś powinien.
– odezwał się spod sufitu obrażony głos – Jestem dyskryminowany i mam zamiar napisać w tej sprawie skargę do Trybunału Strassburskiego. Zażądam odszkodowania i puszczę Federację z torbami. W głowie się nie mieści, żeby w tak oświeconych czasach uczciwy komputer traktować jak chłopca do bicia...
Data rozejrzał się.
– Przepraszam?
– Proszę. Ja się pytam, czemu daje się stopnie oficerskie androidowi a nie daje się Hermaszowi?
– ględził dalej przepity bas – Czy tylko dlatego, że nie przypominam wyglądem nędznej istoty białkowej? Czuję się poniżony, zdeptany i prześladowany...
– Och, zamknij się, Hermuś!
– zawołała szatynka – Jeśli ma cię to uszczęśliwić, napiszemy wniosek o jakiś oficerski stopień dla ciebie, ale to potem.
– Potem to za płotem, a w Polsce jak kto chce.
– To komputer pokładowy? –
spytał Data z wyraźnym szacunkiem.- Uczono mnie, że w waszych czasach jeszcze nie było na Ziemi w pełni funkcjonalnej sztucznej inteligencji... poza komputerem profesora Daystromma.
– Polaków jak zwykle się pomija
– prychnął jeden z ekipy inżynierów – Sukces w rozpracowaniu Enigmy tez nam spod dupy wyrywano. I zwycięstwo pod Grunwaldem. Tylko cudu nad Wisłą i skoku przez płot nie udało się ruszyć.
- Lepek, chcesz w ryja?
– krzyknął na niego Michałow, aczkolwiek już bez złości – Bierzcie się wszyscy do roboty, ale już, a ja oprowadzę naszego sztucznego gościa. Jak mnie nie ma, rządzi Jolka. Kiedy wrócę, sprawdzę ile zrobiliście. I z góry zapowiadam, że jeśli Grzesiek nie upora się wreszcie z cewkami, a Podgumowany nie skalibruje tych cholernych injektorów, to tak obu wykołuję, że będą wołać wszystkich świętych na pomoc.
Dopiero na korytarzu Data odważył się spytać:
- Czy pan zawsze tak krzyczy na podwładnych, inżynierze?
– Ja krzyczałem?
– zdziwił się szczerze Michałow – Mylisz się, komandorze na mikrochipach, ja w życiu nie byłem taki spokojny.
– Skoro pan tak mówi..
.
Ruszyli naprzód przez korytarze. Już za pierwszym zakrętem wpadli na niskiego, grubiutkiego księdza, prowadzącego zajadłą dysputę z wysoką zakonnicą w przekrzywionym kornecie. Widok był tak nieoczekiwany, że Data przystanął.
Nie zwracaj na nich uwagi – poradził mu życzliwie Michałow – To tylko ojciec Maślak i siostra Ofelia, nasi kapelani, obojga płci, tak na wszelki wypadek. Właściwie sam się zastanawiam, dlaczego nie dorzucono nam jakiegoś genderowca w habicie do kompletu. Byłoby to całkiem logiczne.
– Jak zwykle bluźnisz, mój synu –
ojciec Maślak miał niestety podzielną uwagę – Okaż lepiej skruchę, bo kara twoja będzie wielka. Kim jest nasz gość?
– To komandor Data, proszę księdza
– odparł inżynier – Android, który dochrapał się stanowiska funkcyjnego i dowodzi ludźmi.
Ojciec Maślak cofnął się o krok i przeżegnał odruchowo.
– Toż to obraza boska! Apage! Nadchodzi apokalipsa!
- Nadchodzi tak od jakichś dwóch i pół tysiąca lat, jeśli nie więcej. Nie ma co się cyka
ć.- pocieszył go Michałow wesoło i poczciwie.
- Sztuczny człowiek? Ciekawe czy można takiego ochrzcić.- zadumała się siostra Ofelia – Chyba napiszę do Watykanu i spytam. Czy Watykan jeszcze istnieje?
- Istnieje jako relikt o znaczeniu muzealnym. Religie straciły już swe dawne gospodarczo polityczne znaczenie
- odpowiedział jej uprzejmie Data – Może siostra najwyżej napisać do kustosza.
Przez chwilę ksiądz i zakonnica wymieniali spojrzenia, aż wreszcie Tadeusz Maślak klasnął w pulchne dłonie i krzyknął w natchnieniu:
- Cieszmy się i radujmy, siostrzyczko! Z tego wniosek, że ty i ja zostaliśmy wybrani, by odrodzić Kościół! Alleluja!

1 komentarz:

  1. Padłem, powstałem i padłem znowu! Znakomity rozdział. Michałow w pełnej formie, a i o. Maślak do takowej wrócił.
    Szkoda tylko, że nie dożyję czasów, gdy "religie stracą już swe gospodarczo polityczne znaczenie." Wiara to piękna rzecz, ale gdy dodamy do tego religię jako instytucję, prędzej czy później stoczy ją rak.

    OdpowiedzUsuń