UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

piątek, 1 maja 2015

LXXXVI

Jak Hermasz Hermaszem, takiego piekła jeszcze na nim nie było. Kapitan Zakrzewska machnęła ręką na wszystko i udała się na mostek, skąd urywało się rozpaczliwe wezwanie pierwszego oficera, zatem mechanicy uznali, że... hulaj dusza i ani myśleli przerwać egzekucję. Ojciec Maślak darł się niczym diabeł w święconej wodzie, choć wykąpano go zaledwie w zalewie po kapuście. Jego potępieńcze wrzaski sprowadziły w końcu do działu zaopatrzenia Jaśka Gąsienicę, który oburzył się straszliwie na widok poniewieranego przez mechaników kapelana, a swe oburzenie wyraził w sposób bardzo bezpośredni. Ponieważ kotłowanina trwała czas jakiś, Kolorado Kwiek wezwał ochronę. To nie spodobało się nikomu.
– Łajza, kapuś, donosiciel! – wrzeszczał Urban Małosolny, wymachując nieszczęsnemu Cyganowi pięścią przed nosem – Ubek, esbek, konfident!
Tu urwał, bo Azalia trzasnęła go po głowie ciężką tacą, nie wiadomo co robiącą w magazynie. Niewiele to pomogło, gdyż temat zaraz podjęli Brzęczyszczykiewicz i Michałow. Pozbawiony nadzoru ojciec Maślak wylazł z beczki, sowicie ozdobiony resztką kiszonej kapusty, siekanej marchewki tudzież koperku i wyprostowawszy się dumnie spróbował opuścić tak niegościnne progi. Niestety po drodze poślizgnął się na kiszonym ogórku, który też zaplątał się do beczki, przewrócił się i przejechał z impetu przez pół zaopatrzenia, podcinając nogi Michałowowi, Małosolnemu, małżeństwu Kwieków, Jaśkowi, oddziałowi ochrony oraz siostrze Ofelii, która postanowiła sprawdzić, co się dzieje z jej bratem. Po pewnym czasie, gdy wszyscy obecni wyjaśnili sobie nieporozumienie, a także ustalili która kończyna do kogo należy, ochrona próbowała dokonać formalnego aresztowania. Napotkało to jednak nieprzewidziane trudności. Michałow zadeklarował, że owszem, da się wsadzić do brygu, ale nie myśli wtedy pracować, a serwery na pewno same się nie naprawią. Ochrona postanowiła więc zaaresztować Brzęczyszczykiewicza i Małosolnego, czego zresztą wielkim głosem żądał ojciec Maślak za, jak to określił, „gwałt na osobie duchownej”. Usłyszawszy tak sformułowane oskarżenie obaj inżynierowie bardzo się obrazili.
– Niech tak skonam, nikt go nie gwałcił, komu by się chciało zresztą?! – wrzeszczał Małosolny, dodając jeszcze pod adresem kapelana słowa, które trudno byłoby powtórzyć w mieszanym towarzystwie. Siostra Ofelia próbowała go uciszyć, ale że się nie dał, staromodnym obyczajem trzasnęła go w nos. Żołnierze spróbowali zatem aresztować krewką zakonnicę. Temu jednak wielkim głosem sprzeciwili się Maslak i Jasiek, grożąc ochronie ekskomuniką, anatemą oraz pocięciem ciupazecką. Na dodatek Karol Michałow wrzeszczał, że od jego ekipy wara, bo jak nie, to on tak urządzi ten zasrany statek, że go sam diabeł nie pozna. W tym momencie do kłótni włączył się Hermasz, protestując stanowczo przeciw słowu „zasrany” i twierdząc, że nie zna żadnego diabła, który mógłby go rozpoznać albo nie. Drużyna w końcu zrejterowała uznając, że jak tak dalej pójdzie, to za chwilę do aresztowania pozostaną jej tylko zaopatrzeniowcy, którzy co prawda cyganili przy zakupach, ale poza tym nie popełnili żadnego większego przestępstwa.
W końcu emocje opadły. Inżynierowie udali się do maszynowni, a ojciec Maślak poszedł zmienić swoje nieszczęsne ochędóstwo. Mamrotał przy tym z niezadowoleniem, że na pewno się przeziębi, zanim wszakże dotarł do swojej kwatery, okazało się, że ma znacznie gorszy problem. Zdjąwszy komżę i sutannę spojrzał niechcący w lustro i przeraził się tak bardzo, że w samych slipkach wypadł z kabiny jak z procy i pognał do ambulatorium. Wpadł tam z takim rozpędem, że przewrócił na podłogę doktor Foremną i siostrę Lolitę Niemogę, które medytowały właśnie nad rozebraną w kawałki aparaturą do ogólnej diagnostyki.
– Kurza twarz, patrz co robisz, niemoto! – wrzasnęła pani doktor, zbierając się z podłogi. Spojrzawszy na kapelana straciła jednak ochotę do awantur.
– Matko Boska, co ojciec ze sobą zrobił? – zawołała. I tak okrągła twarz księdza zrobiła się jeszcze pełniejsza, a jego usta przypominały odnośny organ aktorki, która przesadziła z kolagenem.
– Nie mam pojęcia! – wykrztusił ojciec Maślak – I dlatego tu jestem!
– Klasyczny obrzęk Quinkiego. Nie widziałam takiego od czasu studiów. Lola, dawaj zestaw przeciwstrząsowy, a ojca poproszę na łóżko.
Pani doktor przeprowadziła szybki skan ręcznym trikorderem i podała księdzu leki przeciwalergiczne. Podłączywszy kroplówkę ze sterydami zaczęła przeglądać wyniki skanu.
– Jest ojciec uczulony na ostrą paprykę. – powiedziała – Nie wiedział ojciec o tym?
– Wiedziałem.
– jęknął Maślak.
To po co ojciec ją jadł?
– Nie jadłem! Mechanicy wpakowali mnie do beczki po kiszonej kapuście.
– Pewnie była robiona z dodatkiem papryki. Ma ojciec szczęście że nie skończyło się to gorzej.
– To nie moja wina! Chcieli mnie utopić!
– Za co?
– Za poświęcenie serwerowni. Chyba jakiś sprzęt się przepalił od wody święconej.
– A, to wyjaśnia to nagłe zaciemnienie. U nas padł przez to analizator biochemiczny. Właśnie próbowałyśmy go naprawić.
– Foremna zrobiła powtórny skan – Proszę leżeć, póki nie zejdzie kroplówka. Lola, daj koc termiczny. Dziś zostaje ojciec na obserwacji. Proszę się niczym nie przejmować, będzie dobrze.
– Tak, o ile mnie tu nie znajdą i nie dobiją
. – mruknął ksiądz melodramatycznie. Pani doktor uśmiechnęła się łagodnie.
– Proszę się nie martwić. Poproszę naszych inżynierów, żeby następnym razem topili ojca w czymś, co nie zawiera zakazanych przypraw.
– Wielkie dzięki.

Ojciec Maślak zakrył oczy przedramieniem, demonstracyjnie przybierając pozę skrzywdzonej niewinności i trwał tak jakiś czas, wyraźnie oczekując pocieszeń. Nie zauważył przy tym, że doktor Foremna wyszła, a Lolita Niemogę zajęła się uzupełnianiem wpisów w karcie. Gdy wreszcie, znudzony, opuścił rękę, jego wzrok padł na spiczastouchą dziewczynkę, która stała obok łóżka i wspinała się na palce, usiłując go sobie dokładnie obejrzeć.
– Wujek jest chory? – pisnęła wesoło.
– Niestety, dziecko – odparł z dostojeństwem – Inaczej by mnie tu nie było.
– Ma wujek zatwardzenie? Jak ja miałam, to mi ciocia Lolita zrobiła lewatywę. Wujkowi tez zrobi.
– Nie ma potrzeby. Dolega mi coś innego.
– Poproszę mamę i zrobi wujkowi mind meld.
– O nie! Żadnych pogańskich obrzędów
.
Niezrażona chłodnymi odpowiedziami T’Allia wspięła się na biołóżko i następnie na brzuch księdza.
– Zaśpiewać wujkowi o kotku, co był chory i leżał w łóżeczku?
Ojciec Tadeusz uśmiechnął się mimo woli i z dziwną u niego czułością położył rękę na ciemnej główce.
– Ech, biedna ty niechrzczona duszyczko... – westchnął.

3 komentarze:

  1. Chciałabym zobaczyć tą awanturę, prawie po popcorn poszłam czytając pierwsze zdania, ale żal mi było odejść i nie czytać choć przez chwilę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się zastanawiam: przekazał Picard rozkazy kapitan Zakrzewskiej, czy zgłupiał do reszty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgłupiał do reszty :) Ale spokojnie, przypomni sobie.

      Usuń