UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

IV.

Rozmowa z kwaterą główną przebiegła bardzo gwałtownie. Wbrew oficjalnym deklaracjom Lilianna twardo broniła swego zbrojmistrza i jego narzeczonej, Dwóch admirałów i jeden kontradmirał debatowało burzliwie nad obecnością Klingonki na pokładzie statku GF i po długiej, wyczerpującej dyskusji doszło do wniosku, że Hermasz ostatecznie nie jest okrętem flagowym, a jeśli narwani Polacy chcą się męczyć z Klingonami, to ich problem. Na ostateczną decyzję wpłynął fakt, że Malwinka Kręcik, poszperawszy w bazach danych, potwierdziła historię Keras. Dziewczyna była poszukiwana przez jej rodzinę, jeden z pomniejszych, ale raczej szanowanych rodów szlacheckich na Quo’noS. Uciekła z przemytnikiem, który ją porzucił. Nie chciała wracać do swoich, czując się zhańbiona. Przemieszkała kilka miesięcy w marsjańskiej kolonii Ziemi, gdzie spotkał ją Zajczik i zakochał się bez pamięci, na dodatek z wzajemnością. Biorąc pod uwagę to wszystko, dowództwo wydało wreszcie zgodę na ślub i pozostanie Keras na pokładzie, zastrzegając jednak, że ma ona być pod stałym nadzorem ochrony. Kapitan Zakrzewska potwierdziła otrzymane rozkazy, po czym wyłączyła subradio i udała się na poszukiwanie pary kochanków. Znalazła ich w oranżerii i w pierwszej chwili pomyślała, że się o coś kłócą, ale zaraz pojęła, że to zwykła rozmowa po klingońsku.
- Hej, wy, Romeo i Julcia! – zawołała – Dowództwo pękło. Mogę dać wam ślub, gdy będziemy w drodze, a Keras może zostać na statku, ale podlega obserwacji.
Klingonka parsknęła grubym śmiechem i w wymowny sposób określiła, co myśli o owej obserwacji.
- Rozumiem, że wy macie taki sposób bycia – powiedziała spokojnie Lilianna – Ale na tym statku proszę trzymać się raczej ziemskich form towarzyskich.
Nie można powiedzieć, żeby była zadowolona z niespodziewanie uzyskanego członka załogi, ale z natury miała romantyczne i czułe serce, więc historia miłości Klingonki i Rosjanina przemówiła do jej wyobraźni.
Wieść o Keras obiegła statek z szybkością światła i wywołała całą lawinę plotek. Nie upłynęło nawet pół godziny, gdy na mostku zameldowała się nowa personalna, Bibiana Nowak.
- Pani kapitan, bardzo przepraszam, ale jak ja mam zapisać tę Horpynę, którą Zajczik tu przywlókł? – spytała – Nie wolno nam brać pasażerów, a ona nie ma przydziału.
- Nigdzie jej pani nie wpisuj. Czy pani oszalała? Klingon w Gwiezdnej Flocie, koniec świata! Do tego nikt by nie dopuścił. Niech szwenda się jako cywilny konsultant, no i nie przysługuje jej prawo do służbowej broni. To bardzo ważny punkt, pani to zapisze. Przewiduję kłopoty, że aż miło. Cholera, jeszcze nie wyruszyliśmy, a już się wszystko wali...
- Proszę wybaczyć, ale zgodzę się z panią.
– Bibiana zapisała wszystko, gdzie trzeba i wyszła.
Kapitan Zakrzewska ponownie zapadła w swój fotel. W uszach wciąż dźwięczały jej słowa admirała Perilla:
- Klingoni to wrogie imperium. Proszę być świadomą, że jeśli ta dziewczyna zdradzi was i wciągnie w pułapkę, Flota nie pospieszy pani na ratunek. Bierze ją pani ze sobą całkowicie na własną odpowiedzialność.
To było mało przyjemne. Z drugiej znów strony toczyły się obecnie negocjacje z Imperium i trwało zawieszenie broni. Przestrzeń, ku której kierowano Hermasza, od dawna była badana przez Klingonów, istniała więc możliwość, że Keras się przyda, chociażby ze względu na znajomość klingońskich dialektów i obyczajów. Na pewno w dowództwie brali to pod uwagę, inaczej nigdy w życiu nie dostałaby pozwolenia na wożenie jej ze sobą. Nie pomogłyby żadne argumenty ani romantyczne uwikłania.
Kapitan dumała nad tą sytuacją i snuła ponure prognozy, dopóki Malwinka Kręcik, która dostroiła już parametry konsoli łączności i właśnie poprawiała makijaż, nie zawołała:
- Kapitanko, mam sygnał z kontroli naziemnej! Nasi oficerowie wracają!
- Kurka wodna, lecę do przesyłowni! Malka, kontrolujesz mostek!
- Ja?!
– Malwinka z wrażenia upuściła puderniczkę, ale Lilianny już nie było. Porucznik Kręcik pomyślała trochę, a potem wzruszyła ramionami zamknęła torebkę z kosmetykami.
- A co mi tam. Kiedyś i ja mogę dowodzić, czemu nie?
To stwierdziwszy usiadła na kapitańskim fotelu i rozparła się w nim wygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz