UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

niedziela, 19 sierpnia 2012

XXIII


Czasem łatwiej jest gdzieś iść, niż tam dojść. Skierowawszy się do działu naukowego kapitan Zakrzewska i Krzysztof Majcher natknęli się przede wszystkim na ojca Maślaka, który – czerwony ze złości – pastwił się nad Osipem Zajczikiem. Lilianna i jej towarzysz przystanęli, by posłuchać, o co chodzi, jednak nijak nie mogli nic zrozumieć. Dopiero oficjalny rozkaz udzielenia odpowiedzi zaowocował czymś pozytywnym: Osip stanął na baczność i niechcący przy tym nadepnął duszpasterzowi na nogę. Ojciec Maślak krzyknął wniebogłosy, grzmotnął zbrojmistrza pięścią w kark i oświadczył:
- Ja za tego heretyka odpowiedzialności żadnej brać nie będę!
- Jakiego heretyka, toż on prawosławny.
- zwrócił księdzu uwagę Majcher.
- To czemu gwiazdkę z Leninem bezczelnie nosi w kaplicy?! Jeszcze modlić mi się kazał za tego antychrysta!
- No bo to rocznica...
- usiłował tłumaczyć się Zajczik, ale kapitan, która zdążyła wyrobić sobie pogląd na to, co się dzieje, kazała mu się zamknąć, gwiazdkę z Leninem zdjąć i wracać na swoje stanowisko. Następnie spojrzała surowo na księdza, który zrobił minę urażonej godności i spytała:
- Co ze ślubem kościelnym?
- Na razie nic. Keras nie może przebrnąć przez katechizm, a z Biblii zainteresował ją tylko opis zwycięstwa nad Amalekitami.
- burknął Maślak.
- No to niech ojciec da im ślub taki, jak normalnie wierzącemu z ateistą.
- Też nie wyjdzie... A Watykan milczy.

Wdać było, że poczciwy redemptorysta jest bardzo rozgoryczony postawą Stolicy Apostolskiej, która wyraźnie lekceważyła jego kłopoty z Klingonką. Lilianna pocieszyła księdza, że mogło być gorzej, bo Keras przynajmniej próbuje coś zrozumieć, i poszła dalej. Ponieważ zgadało się już o pani Zajczik, postanowiła ją zlokalizować. Odrobinę za późno. Okazało się, że Keras, nikogo o zdanie nie pytając, zorganizowała kursy sztuki walki dla nowych koleżanek, skutkiem czego Józek Podgumowany i dwóch żołnierzy ochrony leżało już w ambulatorium. Uradowane nowymi umiejętnościami załogantki Hermasza nie czekały z wypróbowaniem praktycznym nauk swej mentorki.
- Dobrze im tak. - skwitował sprawę Majcher.
- Nie wstawisz się za kolegami, Krzysiu? To nie po honorze. - zwróciła mu uwagę Lilianna.
- Jacy oni moi koledzy? Łamagi nieszczęsne. Z babami nie mogą sobie dać rady.
- Fe, propagujesz bicie kobiet?
- Jakie bicie? Prawdziwy mężczyzna nie musi się do tego posuwać, by obłaskawić damę. Chodźmy dalej, bo nigdy nie zajdziemy do naukowego.

Normalnie pani kapitan towarzyszyłby jej ordynans, ale tym razem Jasiek był poważnie niedysponowany. Poprzedniego dnia miał niemiłą przygodę, ponieważ aparatura do pędzenia bimbru, którą jak poprzednio zmontował w maszynowni, wybuchła gdy przy niej majstrował. Leżał teraz biedny góral w ambulatorium razem z ofiarami damskiej przemocy i lamentował, że nie może być przy swojej kapitan i jej ochraniać.
- Typowo samcze rozumowanie – burczała doktor Foremna – Wszyscy myślicie, że kobieta nie poradzi sobie bez waszego dyszenia za plecami.
- A co wy byście bez nas zrobiły, samiutkie na świecie?
– zaśmiał się pielęgniarz Figielek i zarobił kuksańca w bok od siostry Niemogę. Ponadto pani doktor spiorunowała go wzrokiem, jakby powiedział jakieś nieprawdopodobne bluźnierstwo.
- Chce pan zostać dyscyplinarnie ukarany?!
- Czym, przytopieniem w nocniku?

Doktor Foremna bardzo obrazowo opisała, co mu zrobi i w jaki sposób. Jej przemowa ogromnie zainteresowała wszystkich chorych i cały personel, ale w połowie została przerwana przez Kubę Żmijewskiego, który kazał przygotować dodatkowe łóżka.
- Bo co, koklusz na pokładzie? – warknęła jego żona, bardzo niezadowolona z powodu przerwania potoku jej wymowy.
- Nie. Terrorysta.
- CO?!
- No, terrorysta, Al-kaida, Unabomber, Khan Noonien Singh... do wyboru, do koloru. Podobno zdążył już wystrzelać cały dział naukowy, teraz wziął się do zaopatrzenia...
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz