UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

sobota, 29 września 2012

XXXIII


Przez chwilę na mostku trwało milczenie, potem Józek Stelmach westchnął:
- Cholera. No to rzeczywiście wpadliśmy niczym śliwka w gówno.
- Zaraz. Jeśli nasz kwadrant to Alfa, a ten to Delta... no to rzeczywiście daleko nas zaniosło -
kapitan Zakrzewska podrapała się nerwowo w ucho - I co pan mówi, że ktoś tu już się przed nami zgubił?
- Owszem. Inny statek.
- W krainie Deszczowców zaginął przed laty sławny badacz latających żab, profesor Baltazar Gąbka.
- wyskandował pompatycznie pierwszy oficer.
- Z Krakowa na ratunek wyrusza ekspedycja, kierowana przez niemniej słynnego podróżnika, Wawelskiego Smoka. - przyłączył się do niego sternik Milcz.
- Uspokójcie się, leszcze, bo nie ręczę za siebie! - krzyknęła kapitan i ponownie zwróciła się do nieproszonego gościa - Panie Kukuryku, ten kwadrant jest chyba dość duży, jak my mamy znaleźć w nim jeden zasrany statek?
- Nie zasrany, a zgubiony.
- poprawił ją ze zgorszeniem ojciec Tadeusz.
- Jedno i drugie.
- W tym akurat wam pomogę. Niestety nie mogę zrobic nic więcej.
- PAN nie może? To chyba niemożliwe.
- Niepotrzebny sarkazm, pani kapitan. Niestety moi krewniacy z kontinuum zabronili mi ostatnio mieszać się w sprawy tamtej kobiety... uznali, że za bardzo się zaangażowałem, a to nie uchodzi.

Q westchnął głęboko, przybierając ogromnie żałosny wyraz twarzy.
- A ładna ona chociaż? - spytała Lilianna ze spokojnym zainteresowaniem.
- Przystojna, owszem, a czy ładna... raczej nie bardzo. Chodzi jednak o jej charakter, zafascynował mnie.
- No to pokaż pan nam chociaż ten charakter, bo rozsycham się z ciekawości. -
wtrąciła się Inga, której strach już wyraźnie przeszedł. Q pstryknął lekko palcami i na głównym ekranie ukazał się wizerunek kobiety w średnim wieku, o wysoko upiętych rudawych włosach i surowej twarzy.
- Fiu, fiu - gwizdnął pierwszy oficer, po czym podszedł do gościa i uścisnął mu rękę, aż tamten zgłupiał - Szacun, panie Q. Widać, że nie zależy panu na pustej lali. .. bo ze względu na urodę to się pan na pewno za tą babką nie ugania.
- Ja się za nią w ogóle nie ugania
m - sprostował z urazą Q - Tylko czasem ją odwiedzam.
- To czemu jej pan nie pomoże?
- Ona tego nie chce. Twierdzi, że mi nie ufa.
- Coś podobnego... a powinna ufać?
- Arek -
przerwała mu Lilianna - Schowaj ty rączki w małdrzyk, a mordę w kubeł, bo choćbyś gadał te głupoty do wieczora, nic z tego nie wyniknie. Może nie zauważyłeś, ale jesteśmy w poważnych tarapatach. Inga, czy jest możliwość jakiejś łączności z naszym dowództwem?
- Nie na taką odległość, kapitanko. Jesteśmy zdani na siebie i na tego tu osobnika.
- No to ładnie.
- jęknął Mścisław Czerep - A za trzy tygodnie miałem mieć urlop... miejsce na Risie wykupione.... pewnie mi przepadnie rezerwacja.
- Sławek, wsadź se tę rezerwację! Mamy poważniejsze problemy niż twój urlop! -
krzyknął na kolegę Stelmach - Mój stary się wścieknie, jeśli nie wrócimy i co, robię z tego kwestię?
- A właśnie
- kapitan Zakrzewska zwróciła się do intruza - Czy my w ogóle mamy jakieś widoki na powrót w jednym kawałku, czy też mamy szukać tu sobie planety do osiedlenia i zabrać się za robienie dzieci?
Q machnął ręką.

- Wam, ludziom, to tylko jedno w głowie - rzekł karcąco - Nie, szanowna pani, tego nie musicie. Pomożecie Voyagerowi i odstawię was do domu. Ja was od dawna obserwowałem i wiem, czego się po was spodziewać. Wasza wariacka załoga to doprawdy zbyt wielkie nieszczęście jak na jeden mały kwadrant...
- Nie prosiliśmy się tu.

Q wzruszył ramionami, a w następnej chwili dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Słowa, które za nim rzucili sternicy oraz Józek Stelmach, też zaczynały się na Q, ale w żadnym wypadku nie nadawały się do powtórzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz