UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

czwartek, 12 lipca 2012

XII.

Ledwie kapitan Zakrzewska zdążyła przebrać się z oficjalnego munduru w codzienny, dużo wygodniejszy, i wrócić na mostek, gdy w konsoli łączności coś nieprzyjemnie zazgrzytało. Malwinka Kręcik poprawiała przez chwilę parametry, potem kopnęła w podstawę konsoli i to wreszcie pomogło. Zgrzyty ustały, a zamiast nich z głośników popłynął czysty głos dyspozytorki stacji kosmicznej:
- Statek kosmiczny nieznanej klasy, prosimy o identyfikację.
- Jak to nieznanej klasy?
- zdziwił się Arek.
- No bo pewnie w życiu takiego składaka nie widzieli - wytłumaczyła mu kapitan - Malwinka, łącze na moje stanowisko. Uwaga stacja: PSS Hermasz prosi o pozwolenie na dokowanie. Przybywamy celem odebrania zapasów na dalszy lot.
- Kto jest dostarczycielem ładunku?
- Andoriańskie Centrum Zaopatrzenia Kosmicznego.
- Zgadza się. Dok nr 4.


Mimo że zdążono już wymienić wstępne uprzejmości, minęło jeszcze kilkanaście minut, nim Hermasz nawiązał kontakt wizualny ze stacją. Wspaniała budowla, złożona jakby z dwóch połączonych pierścieni, wolno obracała się w przestrzeni, oświetlona setkami świateł pozycyjnych. Jedynie zawodowi piloci byli w stanie zorientować się co do położenia konkretnych doków, każdy inny zgubiłby się w tej plątaninie migoczących reflektorów, z których każdy miał średnicę co najmniej trzech metrów.
Ksawery Milcz, który dopiero co zastąpił sternika Czerepa, poprowadził precyzyjnie statek między dwa rzędy zielonych odbłysków.
- Statek w doku, pani kapitan. - zameldował.
- No i super - odparła kapitan - Załadunku pilnują pan Jurgen i pan Michałow. Dobrze sprawdzajcie kontenery. Co prawda nie podejrzewam Andorian o brakoróbstwo, ale lepiej mieć oko na wszystko.
- Zum Befehl.
- odparł Jurgen i poszedł wyciągnąć Michałowa z maszynowni.
Główny inżynier usłyszawszy, że ma nadzorować dostarczanie zapasów, wpadł w prawdziwy szał i grzmiał na całą maszynownię o "małpiszonie, któremu się pod kopułą przewróciło z nadmiaru władzy". Ułagodziło go dopiero uświadomienie, że przecież zaopatrzenie zawiera też części do reaktora i zapasowy dylit, a jedno i drugie musi obejrzeć fachowiec przed podpisaniem protokołu odbioru. Również małżonkowie Kwiek obrazili się bardzo, gdy ujrzeli dwóch oficerów, mających nadzorować ich pracę i niełatwo przyszło Jurgenowi wytłumaczenie im, że nikt ich nie posądza o skłonności do złodziejstwa z racji przynależności etnicznej.
Tymczasem mostek opustoszał. Liberalna jak zwykle kapitan zwolniła wszystkich, by mogli zjeść obiad i trochę się zrelaksować, sama jednak, razem ze sternikiem Milczem, została na posterunku. Postanowiła skorzystać z tego sam na sam i zagadnęła familiarnie:
- Panie Milcz, co takiego chciał od pana chorąży Czerwonka? Co miałby mu pan wybaczyć, jeśli to nie tajemnica?
Młody pilot poczerwieniał jak piwonia.
- Nic takiego, pani kapitan - wydukał - Boguś nie rozmawiał ze mną miesiąc, bo myślał, że go zdradzam...ale akurat tego dnia, co nas pani przyłapała na korytarzu, Waldek Poligon nakładł mu po pysku za samo podejrzenie, że może być, no, naszej opcji. On łazi za Jolką Stern i naprawdę mu taka sława niepotrzebna.
- Waldek Poligon? czy ja go znam?
- Chyba jeszcze nie. To nowy asystent doktor Lemowej z działu biochemii. Dawny postanowił zdezerterować, bo dostał bardzo dobrą propozycję od Instytutu Badań nad Sztucznym Genomem.
- Aha. No dobra. Ten Poligon taki bojowy?
- Nie bardziej niż inni, ale wie pani, trochę się wściekł.

Kapitan powściągnęła uśmiech. Wyglądało na to, że nowy członek załogi nie odbiega profilem psychologicznym od reszty, dobrze było to wiedzieć zawczasu. Postanowiła w duchu, że przy najbliższej okazji obsztorcuje doktor Lemową, jak się patrzy, za niepoinformowanie dowódcy o zmianie w jej zespole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz