UWAGA!

Realia uniwersum "Star Treka" zostały stworzone przez Gene'a Roddenberry'ego i wszelkie prawa do nich znajdują się obecnie w posiadaniu wytwórni Paramount Pictures.

sobota, 21 lipca 2012

XV.

Przez kilka dni na pokładzie Hermasza panował względny spokój. Załamał się on nagle i bez ostrzeżenia pewnego dnia przed samym obiadem. Kapitan Zakrzewska siedziała akurat na mostku i starała się zrozumieć coś z zakodowanej wiadomości od Admirała Perilla. Dochodziła właśnie do wniosku, że chyba szacowny admirał był, pisząc tę wiadomość, „conieco pod humorkiem”, jak Kaziek Piskorz z korpusu snajperów określał stan lekkiego upojenia, gdy nagle na mostku rozległ się głos komputera pokładowego:
- Królowo ty moja, nie powinienem kablować, ale koło drugiej ładowni jest jakaś awantura.
- Duża?
– spytała z zainteresowaniem kapitan.
- Spora. Wezwano już porucznik Gwizdak, a z własnej woli przypętał się tam ojciec Maślak.
- Kto się awanturuje? Keras?
- Nie, jej nie widzę. Jest tam pani Nowak, porucznik Gwizdak, trzech chorążych ochrony, główny inżynier i pies.

To brzmiało na tyle ciekawie, że kapitan poczuła się rozgrzeszona, odkładając padd z pismem ze sztabu i idąc do turbowindy. Zjechała do ładowni i w samej rzeczy ujrzała tam grupę obrzucających się obelgami kobiet, między którymi miotał się Karol Michałow, czerwony z wściekłości niczym rozgnieciony pomidor i wygrażający wszystkim pięściami. Ojciec Maślak usiłował uspokoić sytuację, ale jego wysiłki przynosiły jak na razie wręcz odwrotny skutek.
- Spokój! – krzyknęła kapitan – Co to ma znaczyć?! Panie Michałow, zamknij się pan!!!
- Sama się pani zamknij!
– wrzasnął główny inżynier i dodał kilka takich słów, że Maura Gwizdak, nie czekając na rozkaz, podstawiła mu nogę, fachowo powaliła na podłogę i skuła kajdankami.
- Może nie tak brutalnie, w końcu to też bliźni. – jęknął niepewnie ksiądz.
- A gdzie to napisano?
- W Biblii!
- W Biblii napisano, że Karol Michałow to mój bliźni? Ciekawe.
- warknęła Maura - Pani kapitan, co dalej?
- Główny inżynier do brygu, a ta gapowiczka do mnie.
- zarządziła Lilianna
- Tylko nie gapowiczka, to moja żona! - ryknął Michałow i ponownie zaczął sypać przekleństwami.
- Zakneblować go? - spytała rzeczowo Maura.
- Nie ma takiej potrzeby, wystarczy zamknąć.
Kapitan majestatycznie poszła do turbowindy, a za nią Misiek, który najwidoczniej znudził się już całą awanturą. Wkrótce potem do jej gabinetu uroczyście doprowadzono pojmaną "gapowiczkę", którą eskortował orszak, składający się z oficer personalnej, doktor Foremnej i chorążego Kindermana. Lilianna przyjrzała się z dezaprobatą ciemnowłosej osóbce, która stanęła przed nią w postawie dalekiej od skruchy.
- Żona głównego inżyniera? - spytała spokojnie.
- Allandra Michałow - przedstawiła się hardo gapowiczka - W samej rzeczy żona. I co pani zrobi, wyrzuci mnie za burtę?
- Niezły pomysł. Mam inny, mniej krwiożerczy: ja panią po prostu wysadzę w najbliższej placówce federacyjnej razem z pani mężem. Różne rzeczy się tu działy, ale pan Michałow przekroczył wszelkie granice, łącznie z ostateczną.

Tu Lilianna zwróciła się do oficer personalnej:
- Panno Nowak, proszę przygotować papiery zwalniające dla głównego inżyniera Karola Michałowa.
- Ja je mogę przygotować
- odezwała się z wahaniem Bibiana - Ale co potem?
- Potem niech je pani wyrzuci do śmietnika, bo co to za statek bez głównego inżyniera?
- westchnęła kapitan, siadła za biurkiem i wsparła głowę na rękach.
- Przepraszam, ale czym się różni przemycenie żony na pokład od przemycenia psa? - spytała doktor Foremna - Poza tym bądźmy uczciwi, pani kapitan, Osip Zajczik też wprowadził swą lubą "na waleta" do załogi.
- Wow.
- przyświadczył Misiek, który właśnie postanowił przypomnieć, że i on tu jest.
- No, niby tak - przyznała niechętnie kapitan - Ale Ośka nie wyjeżdżał na mnie ani na pannę Nowak z pyskiem. Nie rzucał się też jak diabeł w kropielnicy. Nie, ja nie mogę mieć na pokładzie takiego furiata, w dodatku przy antymaterii.
Tymczasem pani Michałow zorientowała się, że to nie przelewki i postanowiła zmienić taktykę.
- Przecież pani wie, jaki jest Karol. Gdy się wścieknie, to sypie klątwami, ale przecież nie pozwala na to, by jego prywatne animozje wpływały na pracę - zaczęła pojednawczo - Nie sądzi pani chyba, że zacznie nagle sabotować napęd. Trochę się wkurzył, to fakt, ale to dlatego, że kapusiów nie lubi.
- Dam ja pani zaraz "kapusia", blindziaro.
- obraziła się Bibiana Nowak.
- Dość, żadnych wyzwisk więcej - przecięła kapitan - Panna Nowak wypełniała moje rozkazy, jak i pan Michałow powinien. I w ogóle nie rozumiem, co on sobie myślał... przecież mógł oficjalnie przedstawić panią do wpisu na listę załogi, czy ja tu u licha Cerberem jestem? Mamy na pokładzie ładne kilka par małżeńskich i dobrze jest... no, może oprócz Podgumowanych, bo leją się po łbach co drugi dzień.
- Chodzi o to, że ja nie mam kwalifikacji na statek.
- wyjaśniła Allandra z zażenowaniem - Jestem pedagogiem ze specjalizacją w trudnej młodzieży.
Chorąży Kinderman parsknął śmiechem i nie mógł się uspokoić mimo lodowatego spojrzenia swojej kapitan.
- Przepraszam - rzekł w końcu, ocierając łzy rozbawienia - Pomyślałem po prostu, że to czysta ironia, bo pan Michałow sam jest trudną młodzieżą....
- Nieprawda -
zaprotestowała urażona Allandra - Z nim tylko trzeba umieć.
- Toteż nie wątpię, że pani umie.
- Spokój, Kinderman! Sprawa jest poważna, a pan sobie tutaj jakieś żarty urządza
- ofuknęła chorążego kapitan Zakrzewska - No i co tu robić? Najchętniej zdegradowałabym Michałowa z głównego inżyniera do podkuchennego, ale obawiam się, że von Braun nie darowałby mi wpakowania mu na głowę takiego pomocnika. A kucharza lepiej nie drażnić.
- Wyrzucić, jak pani mówiła.
- podpowiedziała personalna.
- Ja mogę go wykastrować. - zaofiarowała się doktor Foremna, nie wiadomo, na poważnie czy żartem - To stary, wypróbowany sposób, by agresywny samiec spotulniał.
- Nie, co też pani, obecna tu małżonka pana Michałowa w życiu by na to nie przystała
- złość zaczęła przechodzić pani kapitan i jednocześnie wracał jej dobry humor - Dobra, póki co, ona też do brygu pod zarzutem bezprawnego wtargnięcia na statek Gwiezdnej Floty. A ja zastanowię się, co zrobić z tym kukułczym jajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz